Kończymy z Haga Zawitowska półroczny cykl „Kobiece Soki”.
Jakaż to głęboka podróż była – dla nas i dla uczestniczek.

Podróż o odzyskiwaniu siebie, ośmielaniu ciała aby chciało mówić wreszcie posłuchane, zaglądaniu w zapomniane zakamarki…
Ostatnie 4 dni razem – zjazd „Ekstaza”.
W objęciach natury Nad Rogalami czuć puls Ziemi jeszcze głębiej. Dzikie ptaki kluczami zlatują się aby tańczyć z nami.
Każda inna, każda ze swoją historią, ze swoją sprawą, ze swoim pragnieniem…
Każda inna, wszystkie z tej samej gliny ulepione.
Na drodze pojawił się ogrom „aha momentów” – było o powinnościach, poczuciu winy, ogromnym wstydzie, obsesyjnej kontroli, niedopasowaniu, niezgodzie, uziemianiu, przyjemności, zasługiwaniu, o naszej – ludzkiej – cielesności, o mądrości zaklętej w kobiecym ciele – tym potężnym wielowymiarowym narzędziu transformacji.
I taka refleksja smutna dziś rano do mnie przyszła o tym jak bardzo nadal my – kobiety jeszcze siebie nie znamy, jak bardzo siebie nie widzimy, jak trudno jest nam spotkać się ze sobą blisko…

A zaraz za nią refleksja – pociecha – że żyjemy w czasach kiedy na ekranie telefonu piszę te słowa a praca z moją własną kobiecością i służbą dla Kobiet wydaje się najbardziej oczywistym przebiegiem w moim życiu…
Kocham patrzeć na Kobiety, uwielbiam ich słuchać, widzieć jak meandruje kobieca natura i jej umysł.

Dziękuję sobie za tę podróż, dziękuję Haguni za inspiracje nieustające, dziękuję Kobietom, które nam się powierzyły…
Comments