Stłumienie
- Anna Matuszkiewicz
- 21 mar
- 2 minut(y) czytania
Tak często piękno człowieka jest przykryte bólem…
Przykryte lękiem, histerią, paniką kipiącymi z rany.
Z rany tak głęboko schowanej, że czasem człowiek zapomina, że te rany ma.
Wypiera je do nieświadomości.
Z tamtych głębin ból zabarwia jego świat walką, chciwością, zazdrością, gniewem, frustracją - jednym wielkim polem braku i lęku. Wykoślawia piękno człowiecze obrzydzając jego wnętrze i ciało.
Zostają emocje jako drogowskazy.
Choć one też stłumione często głęboko, zamrożone w ciele, utknięte energetycznie w plątaninie ciał aurycznych, zablokowane w wyrażaniu bo ciało jest sztywne, chore, na wielu poziomach.
One też kipią czasem na powierzchnię doświadczenia zalewając właściciela i otoczenie niekontrolowanymi strumieniami gniewu, goryczy, zjadliwości, nerwicy…
Na tę właśnie chorobę choruje ludzkość na Ziemi. Cierpi na STŁUMIENIE
A wszystko to co tłumisz tłamsi Cię od środka.
Zżera cię.
Zaciska jeszcze mocniej.
Bo to wulkan energii jest.
Potężna siła desperacko próbująca połączyć to co oddzielone, uspójnić to co przerwane i wyparte.
To siła życia
Zbawienie, którego szuka świat w religii, duchowości, psychologii, pracy z ciałem, medytacji…
I kiedy ten wewnętrzny ból staje się nie do zniesienia, ciśnie w środku tak mocno, że odbiera sens życia, radość, lekkość, smaki i zapachy pojawia się czasem myśl, że może jest coś więcej niż tylko znój życia.
Że może tak nie musi być - nie musi tak boleć, nie musi być tak trudno w życiu… Bywa, że człowiek wtedy spotyka pokorę lub desperację do szukania pomocy.
Czyta, pyta, idzie na terapię, do szamanki, uzdrowicielki, składa się na nowo w całość.
Choć są i tacy, którzy zostaną przy swoim rozpadzie plując ogniem, goryczą i gniewem na wszystkich wokół, aby choć na moment ból zelżał przelany na innych ludzi.
I może oni nie dadzą sobie szansy na przypomnienie sobie swego piękna. Odejdą w bólu niezrozumienia, do ostatniego oddechu ulewając jad na świat.
Ludzie wydmuszki - utknięci w intelekcie, zamotani w koncepcjach, napędzani bólem i lękiem kipiącymi z niewidocznej rany. Pyszni, dumni, aroganccy, wywyższający się w swoim pomyleniu…
Tak to się toczy na Ziemi.
Obserwuję i doświadczam.
Aby ktoś mógł pójść do światła, ktoś inny musi zostać w cieniu - każdy decyzję podejmuje sam. A właściwie już podjął…
Ratowanie tych, którzy w szambie zostali grozi zachlapaniem lub - nie daj Boże - wciągnięciem na dno…
Rozpoznanie tej prawdy może być dla wielu w nadchodzących czasach bardzo ważne.
Widzicie to?
Zapraszam na terapię i warsztaty oraz głębokie sesje jogi kundalini do Strefy Bycia.
Ratujesz jeszcze tych co swe szambo ukochali?
Comentarios