top of page

Granice

Kiedy ludzie na siebie krzyczą w związku to temat jest bardzo prosty…


Znaczy to po prostu, że po każdej stronie zostały przekroczone jakieś granice.


Bo przecież każdy z nas je ma. Czasem nieuświadomione.


Przekroczenie granic rodzi gniew, złość, bunt, niezgodę.


I wtedy kochający się ludzie w swym rozchwianiu układu nerwowego skaczą sobie do gardeł.


Czasem dosłownie…


I to jest naprawdę przerażające. A wierzcie mi - ludzie w relacjach potrafią sobie zrobić wiele brzydkich rzeczy. Słyszę o tym na terapiach jakie prowadzę dla par codziennie.


A wystarczyłoby nauczyć się wyrażać swoje potrzeby.


Mówić o tym co jest dla nas ważne.


Jak byśmy chcieli razem żyć, jeść, chować dzieci, dbać o Nasz Dom, kochać się, śmiać się i razem płakać…


Dogadać się co do pryncypiów i szanować wspólne ustalenia.


Czy to takie trudne?


Powiedzieć po prostu?


I tak i nie.


Jak ze wszystkim na Ziemi.


Trudne, bo do takiego autentycznego wyrażania siebie potrzeba nam spojrzeć we własną otchłań nieświadomego.


A tam dość mroczno na początku się wydaje. A w odmętach mroku, kiedy wszystko spowija lęk, trudno odnaleźć dorosły kawałek siebie, który wie co mu robi dobrze, czego pragnie od ukochanej osoby. Bo tam na początku widać głównie programy wgrane w dzieciństwie i polukrowane dalej reklamą tchibo czy innej nutelli i jej Happy Family. Chaos tam jest wielki spowity lękiem gęstym.


Boimy się.


Lękamy ogromnie.


Lękamy się powiedzieć światu i naszym najbliższym jacy jesteśmy i czego pragniemy. Nam samym ciężko to często ustalić…


Bo boimy się odrzucenia, wyśmiania, umniejszenia…


I tak, nie zdradzając nic o sobie (nawet samemu sobie), stajemy do życia z drugim człowiekiem w oczekiwaniach.


Planujemy i oczekujemy tego co zrobi, jak, w jakich dekoracjach - jak będzie na mnie patrzył, jak życzenia składał, jak będzie zakupy robił, pomagał w domu, z dzieckiem się bawił, jak rozpali kominek, jak będzie wyglądał na tle innych ludzi, jak zaskoczy, ukocha, pochwali…


Zapominamy jednak, że po drugiej stronie jest człowiek, który zrobił to samo. Ukrył się pod zbroją, maską, personą tak głęboko, że już nie wie kim jest. I w drugą stronę posługuje się głównie projekcjami i oczekiwaniami.


A one - niespełnione - dają poczucie, że granice są przekraczane.


I tak właśnie ludzie skaczą sobie do gardeł bardzo źli.


Znacie te mechanizmy?


Widzicie u siebie?

Comments


bottom of page