top of page

Pierogi w kosmosie

  • Anna Matuszkiewicz
  • 28 lip
  • 2 minut(y) czytania

Myślę o tym Sławoszu, o tych obrandowanych skutecznie marketingowo pierogach jakie wcinał podobno nad Ziemią, o tym jaki cyrk dociera do mnie z jego wywiadami, żoną na pierwszym planie i byciem “wielkim Polakiem”….

I o tym jak my spłyciliśmy już wszystko do dna….


I wtedy myśl o tym, że to wszystko fejk i że on tam wcale nie był przenika do mojej percepcji coraz głębiej…

Tak wiem - wśród was jest wielu, którzy są przekonani na sto procent, że ten lot to ściema w trąbę Polaków i resztę świata robiąca. Ja potrzebuję czasu aby “oswoić się” z potencjalną myślą o tym…


Oglądam to w sobie i wiecie co?

Jak pomyślę o wszystkich “naukowcach” wokół tego tematu, o tym Sławoszu (w ogóle jakie to jest imię słowiańskie wspaniałe - od sławy i chwały pochodzi…. Pierwszy raz słyszę takie imię ale jak idealnie dopasowane do okoliczności zostało…. Czy Sławosz zanim został “bohaterem” też był Sławoszem?), jego idealnej żonie, producencie pierogów markowych, że oni wszyscy tak się mieliby umówić na tę ściemę to nie mogę przestać się śmiać…

A potem myślę że smutkiem, jakie to musi być smutne życie człowieka, który w takie rzeczy by się bawił…


Wdech - Wydech…


Przypominam sobie…


Czy to ma jakiekolwiek dla mnie znaczenie, czy Sławosz pieroga jadł w kosmosie czy w studio nagrań?

Nie ma najmniejszego.


Uff jak dobrze…. Można się rozluźnić.


W Erze Wodnika umiejętność odsiania ziaren informacji od plew, odzumowania uwagi, skupiania uwagi na tym co ma bezpośredni wpływ na człowieka osobiste doświadczenie i życie, zbierania swojej energii z peryferii gównoburzy do własnego centrum to podstawowe kompetencje.

Bez nich zaginiesz.


Dlatego zanim oddam kawałek siebie do teorii prawdziwej lub spiskowej dwa razy zatrzymam się i sprawdzę czy napewno o to mi chodziło - o kolejne siebie rozdanie…


No i ps - zawsze dobrze mieć kota…


Trzymajcie się burty kochani

 
 
 

Komentarze


bottom of page