top of page

Wzdycham

Wzdycham.

Pufam.

Ocham.

Pojękuję…

 

Całe życie moje z dźwiękiem przepuszczam to co we mnie i wypuszczam na świat westchnieniem. Bywały lata, że wstrzymywałam i chorowałam…

 

Po latach pracy z ciałem (tantrą, jogą, oddechem, masażami, tańcem…) nie umiem już inaczej. Jak nie puszczam to mnie zaciska, boli, spina, nie chce mi się, smutno się robi…

Zagęszczam się.

 

Z 10 lat temu byłam w ekskluzywnym i drogim sanatorium w Polsce. Jednym z zabiegów był pobyt w kriokomorze.

Uczucie ekstazy jakie mnie tam dopadło nie pozwoliło mi tuptać cichutko w chodaczkach.

Udusiłabym się.

Rozchicholiłam się i oddychałam głębiej aby przepuścić te fale przez siebie.

Jedna z pań po tym złożyła na mnie skargę do ordynatora.

Napisała w niej, że boi się ze mną przebywać w jednym zamkniętym pomieszczeniu. Wtórowała jej koleżanka….

 

Leżę teraz pod palmą wymasowana przez afrykańskie Kobiety. Wypuściłam z siebie całe napięcie. Jak hydropneumatyczny Citroen opuściłam podwozie.

Do Ziemi.

Wczoraj grały bębny. Dudniły, waliły, czyściły… Z krzykiem ekstazy wskakiwałyśmy do Oceanu.

Oddychamy głęboko, wzdychamy, krzyczymy z głębin siebie. Poruszamy energię tworząc portale jak Avengersi…

Blisko, razem, w połączeniu z Niebem, Ziemią i własnymi sercami

 

Przypomniała mi się tamta historia i brak zgody w moim kraju na wyrażanie siebie.

Mam brak zgody na ten brak zgody.

A właściwie z tej podpalmowej perspektywy w dupie go mam.

Żyję.

Mam swój głos.

Chichram się głośno.

Tworzę.

Kocham.

Tańczę.

Czaruję 

 

KOBIETA 

To Ja 

JESTEM 

Dziękuję 

Comments


bottom of page